poniedziałek, 21 listopada 2016

DIY: Nowe życie starego krzesła

Krzesła są nieodłącznym elementem naszego życia codziennego. Korzystamy z nich w domu, pracy, szkole, na uczelni czy u lekarza. Nic więc dziwnego, że tak często eksploatowany mebel może się szybko zniszczyć lub po prostu znudzić. Stare krzesła też zasługują na nowe życie. Dzisiaj pokażę wam jak je im dać.


Powyżej widzicie moje krzesło, które towarzyszy mi od czasów szkoły podstawowej. Dzielnie wspiera mnie w lepszych i gorszych momentach mojego naukowego życia, stojąc przy biurku. 
Pomimo upływu lat nadal jest w bardzo dobrym stanie, ale jak dla mnie jest po prostu nudnym, zwyczajnym, czarnym krzesłem. Postanowiłam więc trochę je przerobić, tak aby odrabianie na nim zadań domowych było choć trochę przyjemniejsze. 

Co potrzebujemy?

Dowolny materiał
Nożyczki
Zszywacz 
Taśma dwustronna 
Śrubokręt 

Moje krzesło jest proste w rozkręceniu, dlatego wystarczyło odkręcić oparcie i siedzisko. Gdy już to zrobiłam mogłam przystąpić do działania. Materiał w kratkę kupiłam w sieci sklepów IKEA. Musiałam pociąć go na dwa kawałki o różnych wielkościach. Większą część wykorzystałam do pokrycia siedziska, a mniejszą do oparcia. 

Krok po kroku:

1. Najpierw odkręcamy siedzisko i oparcie, śrubki odkładamy w bezpieczne miejsce.
2. Dokładnie odmierzamy materiał tak aby całe siedzisko zostało przykryte. Materiał musi być wystarczająco długi, abyśmy mogli swobodnie przymocować go od spodu. 
3. Naciągamy materiał na siedzisko, od spodu przyczepiamy go za pomocą zszywacza lub/oraz taśmy dwustronnej. Najlepiej jeśli użyjecie zszywacza krawieckiego, ja niestety takiego nie miałam, dlatego musiał wystarczyć mi zwykły oraz taśma dwustronna, którą wykorzystałam w miejscach niedostępnych dla zszywacza. UWAGA! Musicie pamiętać, aby w materiale wyciąć dziurki w miejscu, w którym będziecie musieli przykręcić śrubki. 
4. Jeśli materiał jest starannie przyczepiony do spodu krzesła możecie przykręcić siedzisko.
5. Teraz czas na oparcie. Znowu musimy dokładnie wymierzyć materiał tak, aby starannie pokryć całe oparcie. Podobnie jak w przypadku siedziska musimy zobaczyć, w którym miejscu będziemy wkręcać śrubki i wyciąć na nie dziurki w materiale. 
6. Owijamy oparcie w materiał, upewniając się, że jest on dobrze i starannie naciągnięty. Możemy przykleić taśmę dwustronną pod materiał, żeby lepiej się trzymał. Kiedy już to zrobiliśmy musimy delikatnie przyczepić materiał zszywaczem. Warto jednak pamiętać, że musimy zrobić to estetycznie, bo w przeciwieństwie do spodu siedziska, tył oparcia będzie widoczny przez cały czas.
7. Przykręcamy oparcie i gotowe :)


Ze zwykłego czarnego krzesła zrobiłam nowe, które ożywia mój pokój. Zastanawiam się jeszcze nad przemalowaniem go na biało. Myślę, że wtedy bardziej pasowałoby do mojego pokoju, którzy możecie zobaczyć TUTAJ. A jakie jest wasze zdanie? Dajcie znać w komentarzach.

piątek, 11 listopada 2016

Facebook: kopalnia wiedzy o naszym życiu

Pamiętam kiedy zakładałam konto na Facebooku w 2008 roku. Wtedy w Polsce królowała Nasza-Klasa, a o amerykańskim portalu prawie nikt nie słyszał.

Umieszczając osobiste informacje w mediach społecznościowych musimy liczyć się z konsekwencjami.
Zdjęcie: freeimages.com

Miałam wtedy ok. 14 lat. Jak każda dojrzewająca dziewczyna chwaliłam się swoim życiem i pisałam o wszystkim co robię. Nie ważne czy byłam chora, czy oglądałam film; Facebook wiedział o wszystkim.
Na początku w gronie znajomych znajdowali się tylko ludzie ze szkoły i przyjaciele z poza niej. Potem jednak zaczęłam odkrywać możliwości, jakie dawał mi portal społecznościowy. Mogłam łączyć się z ludźmi z całego świata, którzy mieli podobne zainteresowania. Był moment, że ok. 30% moich znajomych na Facebooku stanowili fani mojego ulubionego zespołu. Dyskutowaliśmy o naszych ulubionych płytach i piosenkach. To było dla mnie bardzo fajne uczucie, bo nikt z moich realnych znajomych nie podzielał mojego gustu muzycznego. Nigdy nie spotkałam żadnej z tych osób, ale wiedza o tym, że istnieją ludzie podobni do mnie dawała mi poczucie przynależności.

Parę lat później na Facebooku do grona znajomych zaczęli dodawać mnie ludzie, którzy kiedyś mieli ze mną coś wspólnego, ale nie rozmawialiśmy od lat. Przyjmowałam ich zaproszenia na portalu, ale kiedy zdałam sobie sprawę, że moja obecność w gronie ich internetowych znajomych jest im tylko potrzebna, aby podglądać moje życie zaczęłam ich usuwać. Ok, część czytelników pewnie myśli sobie teraz: "ale media społecznościowe właśnie do tego służą", zgadzam się, ale ja byłam już w takim wieku, że moimi przeżyciami czy zdjęciami z wycieczki chciałam się dzielić ze znajomymi, z którymi mam kontakt. Nie interesowało mnie bycie zaledwie liczbą w czyjejś kolekcji znajomych. Szczerze, wolałam mieć w znajomych ludzi, których nigdy nie poznałam, bo wiedziałam, że jeśli nie mamy wspólnych znajomych, mój profil nie będzie dla nich źródłem do plotek.

Potrzeba ekshibicji własnego życia minęła chyba, gdy zaczęłam studia, a z wiekiem jeszcze bardziej zmalała. Przyczyniły się do tego zapewne konflikty w życiu prywatnym, na które Facebook miał ogromny wpływ. Kiedy osoby trzecie zaczynają żyć twoim życiem, wiedz że nie będzie z tego nic dobrego. A Facebook to dla nich idealne narzędzie do manipulacji i wtykania nosa w nie swoje sprawy.

Dziś jako studentka studiów magisterskich najchętniej usunęłabym konto na Facebooku i uciekła od całej "dramy", którą tak często tam obserwuję. Niestety bez konta na tym portalu nie mogłabym swobodnie studiować. Facebook jest mi potrzebny do kontaktu z moją grupą, za jego pośrednictwem często udostępniamy sobie materiały potrzebne na zajęcia.

Pozostaje mi tylko ograniczyć kontakt z Facebookiem do minimum. Wykasować niepotrzebnych znajomych i zmienić ustawienia prywatności. Z ponad 600 zostało mi ok. 200, wszystko idzie więc w dobrym kierunku.