czwartek, 22 grudnia 2016

Świąteczne pierniczki [PRZEPIS]

Większość z nas nie wyobraża sobie bez nich świąt. Można je zjeść, podarować w prezencie albo powiesić na choince. Na pierniczki, bo o nich mowa, jest wiele przepisów, ale ja dzisiaj chciałam podzielić się moim.


Składniki: 
- 500 g mąki pszennej
- 1 opakowanie przyprawy do piernika
- 1 jajko
- 120 g margaryny (np. Kasia)
- 200 g miodu (płynnego)
- 200 g cukru pudru
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- foremki do wykrajania pierniczków

Przygotowanie:
1. Rozpuść margarynę, możesz to zrobić w garnku lub kuchence mikrofalowej.
2. Przygotuj sobie dużą miskę, a następnie wsyp do niej mąkę, sodę oczyszczoną, cukier puder i przyprawę piernikową. Następnie dodaj rozpuszczoną margarynę, całość wymieszaj.
3. Do miski dodaj jajko i miód, ponownie zamieszaj i zacznij wyrabiać ciasto.
4. Gdy ciasto jest już gotowe podziel je na mniejsze części i rozwałkuj na ok. 3 mm grubości.
5. Za pomocą foremek wycinaj ulubione kształty i przekładaj na blaszkę.
6. Piekarnik nagrzej do 180 stopni Celsjusza.
7. Piecz pierniczki przez ok. 10 minut.
8. Gdy wystygną poprzekładaj je do pudełek z pokrywkami. To sprawi, że zmiękną.
9. Jeśli chcesz udekoruj pierniczki. Uwaga! Dekorowanie najlepiej zacząć dzień po pieczeniu lub później.





piątek, 9 grudnia 2016

3 sposoby na nie zwariowanie przed świętami

Boże Narodzenie zbliża się dużymi krokami, a Ty masz pełno pracy i nie wiesz od czego zacząć? Spokojnie, nie daj się zwariować. Dzisiaj przygotowałam krótki poradnik, jak nie wpaść w szał przed świętami. 



1. Planuj, planuj i jeszcze raz planuj
Kluczem do bezstresowych świąt (choć nie wiem, czy w rzeczywistości takie istnieją) jest planowanie. Ja akurat uwielbiam planować i robić przeróżne listy. Już teraz zapiszcie sobie co jeszcze musicie zrobić przed wigilią. Zróbcie listę prezentów, które chcecie kupić. Dobrze jest też wcześniej wiedzieć, co ma być prezentem dla danej osoby, inaczej łatwo jest wpaść w zakupowy szał i wydać pieniądze na niepotrzebne rzeczy. Pamiętaj, nie zostawiaj kupna prezentów na ostatnią chwilę. A jeśli chodzenie po sklepach to nie twoja bajka, zrób zakupy online. Tylko nie zapomnij zabrać się za to wcześniej, jeśli chcesz, żeby kurier dostarczył prezenty na czas. Zrób też listę potraw, które musisz przygotować i wszystkich składników, które potrzebujesz.

2. Zrób coś dla siebie 
Każdy z nas zasługuje na chwilę relaksu. Myślami jesteś już przy wigilijnym stole? Ciągle myślisz co jeszcze musisz kupić? Zapomnij na chwile o świątecznym szale i odpręż się. Przeczytaj książkę, która od dawna czeka aż zdejmiesz ją z półki albo zrób sobie długą relaksacyjną kąpiel, która pozwoli Ci naładować baterie. Dobrym pomysłem na relaks może też być kino. Wybierz się do niego ze znajomymi.

3. Zaangażuj rodzinę 
Jeśli w tym roku to Ty przygotowujesz kolację wigilijną koniecznie zadbaj o to, żeby sprawiedliwie podzielić obowiązki z rodziną. Umówcie się, że każdy przygotuje kilka konkretnych potraw, a domowników, którzy nie garną się do pracy w kuchni zaangażuj w porządki. Nie pozwól, żeby wszystko było na twojej głowie.

poniedziałek, 21 listopada 2016

DIY: Nowe życie starego krzesła

Krzesła są nieodłącznym elementem naszego życia codziennego. Korzystamy z nich w domu, pracy, szkole, na uczelni czy u lekarza. Nic więc dziwnego, że tak często eksploatowany mebel może się szybko zniszczyć lub po prostu znudzić. Stare krzesła też zasługują na nowe życie. Dzisiaj pokażę wam jak je im dać.


Powyżej widzicie moje krzesło, które towarzyszy mi od czasów szkoły podstawowej. Dzielnie wspiera mnie w lepszych i gorszych momentach mojego naukowego życia, stojąc przy biurku. 
Pomimo upływu lat nadal jest w bardzo dobrym stanie, ale jak dla mnie jest po prostu nudnym, zwyczajnym, czarnym krzesłem. Postanowiłam więc trochę je przerobić, tak aby odrabianie na nim zadań domowych było choć trochę przyjemniejsze. 

Co potrzebujemy?

Dowolny materiał
Nożyczki
Zszywacz 
Taśma dwustronna 
Śrubokręt 

Moje krzesło jest proste w rozkręceniu, dlatego wystarczyło odkręcić oparcie i siedzisko. Gdy już to zrobiłam mogłam przystąpić do działania. Materiał w kratkę kupiłam w sieci sklepów IKEA. Musiałam pociąć go na dwa kawałki o różnych wielkościach. Większą część wykorzystałam do pokrycia siedziska, a mniejszą do oparcia. 

Krok po kroku:

1. Najpierw odkręcamy siedzisko i oparcie, śrubki odkładamy w bezpieczne miejsce.
2. Dokładnie odmierzamy materiał tak aby całe siedzisko zostało przykryte. Materiał musi być wystarczająco długi, abyśmy mogli swobodnie przymocować go od spodu. 
3. Naciągamy materiał na siedzisko, od spodu przyczepiamy go za pomocą zszywacza lub/oraz taśmy dwustronnej. Najlepiej jeśli użyjecie zszywacza krawieckiego, ja niestety takiego nie miałam, dlatego musiał wystarczyć mi zwykły oraz taśma dwustronna, którą wykorzystałam w miejscach niedostępnych dla zszywacza. UWAGA! Musicie pamiętać, aby w materiale wyciąć dziurki w miejscu, w którym będziecie musieli przykręcić śrubki. 
4. Jeśli materiał jest starannie przyczepiony do spodu krzesła możecie przykręcić siedzisko.
5. Teraz czas na oparcie. Znowu musimy dokładnie wymierzyć materiał tak, aby starannie pokryć całe oparcie. Podobnie jak w przypadku siedziska musimy zobaczyć, w którym miejscu będziemy wkręcać śrubki i wyciąć na nie dziurki w materiale. 
6. Owijamy oparcie w materiał, upewniając się, że jest on dobrze i starannie naciągnięty. Możemy przykleić taśmę dwustronną pod materiał, żeby lepiej się trzymał. Kiedy już to zrobiliśmy musimy delikatnie przyczepić materiał zszywaczem. Warto jednak pamiętać, że musimy zrobić to estetycznie, bo w przeciwieństwie do spodu siedziska, tył oparcia będzie widoczny przez cały czas.
7. Przykręcamy oparcie i gotowe :)


Ze zwykłego czarnego krzesła zrobiłam nowe, które ożywia mój pokój. Zastanawiam się jeszcze nad przemalowaniem go na biało. Myślę, że wtedy bardziej pasowałoby do mojego pokoju, którzy możecie zobaczyć TUTAJ. A jakie jest wasze zdanie? Dajcie znać w komentarzach.

piątek, 11 listopada 2016

Facebook: kopalnia wiedzy o naszym życiu

Pamiętam kiedy zakładałam konto na Facebooku w 2008 roku. Wtedy w Polsce królowała Nasza-Klasa, a o amerykańskim portalu prawie nikt nie słyszał.

Umieszczając osobiste informacje w mediach społecznościowych musimy liczyć się z konsekwencjami.
Zdjęcie: freeimages.com

Miałam wtedy ok. 14 lat. Jak każda dojrzewająca dziewczyna chwaliłam się swoim życiem i pisałam o wszystkim co robię. Nie ważne czy byłam chora, czy oglądałam film; Facebook wiedział o wszystkim.
Na początku w gronie znajomych znajdowali się tylko ludzie ze szkoły i przyjaciele z poza niej. Potem jednak zaczęłam odkrywać możliwości, jakie dawał mi portal społecznościowy. Mogłam łączyć się z ludźmi z całego świata, którzy mieli podobne zainteresowania. Był moment, że ok. 30% moich znajomych na Facebooku stanowili fani mojego ulubionego zespołu. Dyskutowaliśmy o naszych ulubionych płytach i piosenkach. To było dla mnie bardzo fajne uczucie, bo nikt z moich realnych znajomych nie podzielał mojego gustu muzycznego. Nigdy nie spotkałam żadnej z tych osób, ale wiedza o tym, że istnieją ludzie podobni do mnie dawała mi poczucie przynależności.

Parę lat później na Facebooku do grona znajomych zaczęli dodawać mnie ludzie, którzy kiedyś mieli ze mną coś wspólnego, ale nie rozmawialiśmy od lat. Przyjmowałam ich zaproszenia na portalu, ale kiedy zdałam sobie sprawę, że moja obecność w gronie ich internetowych znajomych jest im tylko potrzebna, aby podglądać moje życie zaczęłam ich usuwać. Ok, część czytelników pewnie myśli sobie teraz: "ale media społecznościowe właśnie do tego służą", zgadzam się, ale ja byłam już w takim wieku, że moimi przeżyciami czy zdjęciami z wycieczki chciałam się dzielić ze znajomymi, z którymi mam kontakt. Nie interesowało mnie bycie zaledwie liczbą w czyjejś kolekcji znajomych. Szczerze, wolałam mieć w znajomych ludzi, których nigdy nie poznałam, bo wiedziałam, że jeśli nie mamy wspólnych znajomych, mój profil nie będzie dla nich źródłem do plotek.

Potrzeba ekshibicji własnego życia minęła chyba, gdy zaczęłam studia, a z wiekiem jeszcze bardziej zmalała. Przyczyniły się do tego zapewne konflikty w życiu prywatnym, na które Facebook miał ogromny wpływ. Kiedy osoby trzecie zaczynają żyć twoim życiem, wiedz że nie będzie z tego nic dobrego. A Facebook to dla nich idealne narzędzie do manipulacji i wtykania nosa w nie swoje sprawy.

Dziś jako studentka studiów magisterskich najchętniej usunęłabym konto na Facebooku i uciekła od całej "dramy", którą tak często tam obserwuję. Niestety bez konta na tym portalu nie mogłabym swobodnie studiować. Facebook jest mi potrzebny do kontaktu z moją grupą, za jego pośrednictwem często udostępniamy sobie materiały potrzebne na zajęcia.

Pozostaje mi tylko ograniczyć kontakt z Facebookiem do minimum. Wykasować niepotrzebnych znajomych i zmienić ustawienia prywatności. Z ponad 600 zostało mi ok. 200, wszystko idzie więc w dobrym kierunku.

poniedziałek, 31 października 2016

Kenzo x H&M: Moje top 5

Fani mody nie przestają dyskutować o nowej kolekcji Kenzo x H&M. Ubrania już za parę dni trafią do sklepów stacjonarnych i online. Czy warto je kupić?

Kolorowe, dzikie printy. To właśnie one zdobią większość ubrań z najnowszej kolekcji Kenzo dla H&M. Są odważne i nie wszystkim przypadną do gustu, ale wśród nich można znaleźć też bardziej stonowane i "spokojne" ubrania.

fot. materiały prasowe
1. Ta kurtka kojarzy mi się z elementem garderoby słynnej lalki Barbie. Dlaczego? To pewnie przez ten róż. Nie wiem czy wyszłabym w niej na ulicę, ale na kimś kto ma dużo pewności siebie może wyglądać świetnie. Szczególny plus za złote guziki, według mnie są w stylu glam.

Cena: 1299 zł

fot. materiały prasowe

2. Biała bluza to chyba jedna z najbardziej stonowanych rzeczy w kolekcji Kenzo x H&M. Przyznam, że jest ona jednym z moich faworytów do zakupu. Jest to rzecz, która będzie pasować do wielu stylizacji, zarówno sportowych jak i bardziej eleganckich. Trzeba tylko dać jej szansę. 

Cena: 199 zł

fot. materiały prasowe

3. Chyba każda z nas kocha torebki i mogłaby mieć ich niezliczoną ilość. Ta torba to kolejny produkt z kolekcji, w którym motywem przewodnim nie są dzikie printy. Wygląda na dużą i pojemną. Już wyobrażam sobie stylizajce, do których bym ją dołączyła. 

Cena: 699 zł 
dostępna również mniejsza wersja za 399 zł

fot. materiały prasowe


4. Ta spódnica to jedyna tak "szalona" rzecz z kolekcji, do której się przekonałam. Choć na tym zdjęciu przypomina trochę choinkę to do czarnej bluzki lub body mogłaby wyglądać świetnie. A co wy sądzicie o takim połączeniu kolorystycznym?

Cena: 599 zł

fot. materiały prasowe

5. Ten top prawdopodobnie sprawi, że poczujecie się jak motyle. To wszystko przez kształt rękawów, które przypominają skrzydła tego kolorowego owada. W dodatku print na tej bluzce też przypomina wzorki ze skrzydełek motyla. Moim zdaniem to bardzo ciekawe propozycja dla kobiet lubiących elegancję w urozmaiconym wydaniu. Jestem na tak. 

Cena: 199 zł

Ubrania z kolekcji Kenzo x H&M trafią do sklepów oraz na stronę internetową już 3 listopada.

poniedziałek, 17 października 2016

Przydatny gadżet: przyrząd do czyszczenia szczotek do włosów

Każdej z nas wypada około 100 włosów dziennie. Część z nich zostaje na szczotce. Jak skutecznie się ich stamtąd pozbyć? Znalazłam idealne rozwiązanie.


Usuwanie włosów ze szczotki bywa uciążliwe. Niektórzy robią to palcami, inni grzebieniem, są na to różne sposoby. Jednak mało kto wie, że istnieje przeznaczony specjalnie do tego przyrząd.

Jakiś czas temu przeglądając Internet natknęłam się na "grabki" do czyszczenia szczotki do włosów. Postanowiłam je wypróbować. Udało mi się znaleźć je w drogerii Rossmann za około 8 zł. Szczoteczka spełnia swoją funkcję i dzięki niej szybko pozbędziemy się włosów ze szczotki.

Drewniana rączka jest solidnie wykonana, jednak trzeba uważać, żeby nie powyginać "pazurków" tego przyrządu, bo są bardzo delikatne.

Usuwanie włosów ze szczotki to kwestia dwóch albo trzech ruchów, więc można to zrobić po każdym czesaniu nawet jeśli mamy mało czasu. Ja używam szczotki Tangle Teezer i na niej przyrząd sprawdza się perfekcyjnie.

Myślę, że to przydatne urządzenie, które powinno znaleźć się w domu każdej kobiety.

poniedziałek, 3 października 2016

Back to uni, czyli jak się ubrać na studia?

We wrześniu na blogach królowały posty tytułowane "back to school". U mnie zabrakło takiego wpisu, bo do szkoły nie chodzę już od kilku lat. W lipcu skończyłam studia licencjackie, a teraz zaczynam magisterkę i dzisiaj pokażę wam jak zacząć studia w dobrym stylu.


Letter Bag to mój must have. Na studia trzeba czasem iść z pełną torbą, a nie ma lżejszej i pakowniejszej niż ta. W dodatku Letter Bag charakteryzuje się ciekawymi napisami lub rysunkami. Dzięki temu jest nie tylko praktyczna i wygodna w użytkowaniu, ale i stylowa


W tym sezonie królują trapezowe spódniczki z guzikami. Moja w kolorze turkusowym ożywia całą stylizację i napewno będzie się wyróżniać w szare, jesienne dni. Spódniczka to fajna alternatywa dla spodni, w których większość z nas chodzi na codzień. Dodaje kobiecości i romantyzmu. 


Jednolite bluzy z nadrukami na stałe wpisały się już do większości kobiecych szaf. Ta czarna bluza z białym napisem Manhattan idealnie pasuje do każdej studentki. Nie jest za poważna, ani za dziecinna. Uważam, że każda amerykańska college girl z chęcią by ją ubrała. 
Choker - hit tego sezonu. Na początku nie byłam przekonana do tego trendu, ale teraz staram się go nosić jak najczęściej. Jest on ciekawą alternatywą dla zwykłych naszyjników i można go wiązać na różne sposoby. 



Czarna ramoneska to kultowy element garderoby. Idealna na jesienne dni jako dopełnienie do każdej stylizacji. Jak widzicie moja kurta różni się od większości ramonesek spotykanych na ulicach, bo jest wykonana z zamszu


Czarne botki to świetna propozycja na jesień. Są idealne nie tylko do spódnic, ale i do spodni. Te kupiłam jeszcze w wakacje, czekając aż w końcu będę mogła je założyć. Te buty nadają się do noszenia jesienią i w cieplejsze zimowe dni.


Pamiętajcie, że pierwszy dzień w nowym miejscu jest zawsze niezwykle ważny. Ubiór ma duży wpływ na to jakie wrażenie zrobimy, dlatego ważne by wybrać stylizację, w której będziemy czuć się dobrze i wyglądać schludnie

Kurtka: Next, bluza: H&M, spódniczka: New Look, buty: Zalando.

środa, 28 września 2016

Ciasteczka francuskie z bananami [PRZEPIS]

Długie, jesienne wieczory to idealna pora na spędzenie trochę czasu w kuchni. Dziś przygotowałam dla Was bardzo łatwy i szybki przepis na ciasteczka francuskie z bananami.


Składniki:

1 paczka gotowego ciasta francuskiego (można je znaleźć m.in. w Biedronce)
2 banany
1 jajko
Cukier

Sposób przygotowania:

1. Piekarnik rozgrzewamy do 200 stopni.

2. Banany kroimy na cienkie plasterki.

3. Ciasto kroimy na kilka prostokątów. Plasterki banana kładziemy po jednej stronie, a następnie składamy na pół. Krawędzie przygniatamy palcami, tak żeby banany nie wysunęły się podczas pieczenia.

4. Przygotowane ciasteczka kładziemy na blaszce i delikatnie nacinamy nożem (proponuję po dwa otworki w każdym).

5. Jajko roztrzepujemy w misce. Smarujemy nim ciasteczka i posypujemy cukrem.

6. Blaszkę z ciasteczkami wkładamy do piekarnika i pieczemy przez 15 minut.


Prawda, że proste? Ta pyszna przekąska napewno urozmaici jesienne popołudnie. Smacznego :)

poniedziałek, 26 września 2016

Fashion week dla wszystkich, czyli pokaz mody w Galerii Bałtyckiej

Wrzesień to miesiąc, który w świecie mody kojarzy się z hasłem "fashion week". W najbardziej modowych miastach świata projektanci prezentują najnowsze kolekcje na nadchodzący sezon. Niestety nie każdy może pojawić się na tak prestiżowym wydarzeniu. O tych, którzy lubią modę i pokazy zadbała Galeria Bałtycka w Gdańsku.


Pokaz Mody - jesień / zima 2016 to impreza, która w miniony weekend odbyła się w jednej z gdańskich galerii. Na wybiegu mogliśmy zobaczyć najnowsze kolekcje z wybranych sklepów mieszczących się na terenie centrum handlowego. Swoje ubrania zaprezentowały m.in. marki takie jak: Big Star, Cubus, Cropp, Vistula czy Peek & Cloppenburg.


Przez dwa dni modele i modelki o różnych, a przede wszystkim normalnych rozmiarach i sylwetkach prezentowali najnowsze trendy. Dzięki temu potencjalni klienci mogli zobaczyć ubrania ze sklepów w "akcji".


Duży plus należy się organizatorom za różnorodność modeli. W przeciwieństwie do prawdziwego fashion week, gdzie na wybiegu dominują raczej niewiarygodnie chude modelki, tu zadbano o to, żeby pojawiły się prawdziwe kobiety, takie jak każda z nas, o normalnych kształtach.


Kolekcje, które mieliśmy okazje oglądać na pokazie w Galerii Bałtyckiej może i nie były high fashion, ale większość z nas po prostu nie odważyłoby się wyjść na ulicę w kreacjach prezentowanych np. na New York Fashion Week. Na wybiegu pojawiły się stylizacje, które każdy z widzów może kupić w galerii w przystępnych cenach i które idealnie sprawdzą się na codzień.

Dodatkowo widzowie mogli podpatrywać co dzieje się za kulisami i jak do pokazów przygotowuje się cała ekipa. Sam wybieg również zasługuje na pochwałę. Jak na taki event był w sam raz, a z telebimem w tle spisał się świetnie.

piątek, 23 września 2016

Fit Challange: Tydzień pierwszy

Od rozpoczęcia fit challange minął już tydzień. Zaczęłam ćwiczyć w zeszły piątek i jest lepiej niż kiedykolwiek.

Przez cały tydzień nie zrobiłam sobie ani jednego dnia przerwy, z czego jestem bardzo dumna, bo niestety często mam słomiany zapał. Tym razem, przynajmniej narazie, znajduje w sobie siłę, żeby się nie poddawać. Chociaż w trakcie treningu bywa ciężko to po czuję się świetnie.

Do biegania najlepiej znaleźć partnera.
Początki zawsze są trudne, ale i najważniejsze. Jeśli już na początku wpadniemy w pewne schematy, potem będzie nam łatwiej. Ćwiczenia po prostu muszą "wkraść" się do codziennej rutyny.


Jesteście ciekawi jakie ćwiczenia wykonuję? Na początek oczywiście nie jest to nic zaawansowanego , ale liczy się systematyczność i zaangażowanie. Narazie wykonuje wszystko w trzech seriach. Nie są to może profesjonalne nazwy, ale dzięki nim wiem dokładnie co mam robić. W kolejnych postach chętnie wytłumaczę co kryję się pod każdą z tych nazw:

Brzuszki x 20
Grzbiety x 20
Pompki x 20
Squaty x 40
Unoszenie nóg bokiem x 40
Unoszenie nóg leżąc na plecach x 20
Biceps x 30
Unoszenie miednicy leżąc na plecach x 30
Łydki x 40
Wiosła x 30


Oprócz tego w niektóre dni dochodzi bieganie albo trampolina. Nienawidzę biegać, więc jest to ćwiczenie nie tylko fizyczne, ale i psychiczne, bo walczę sama ze sobą, żeby przebiegnąć więcej niż bym chciała. Do biegania najlepiej znaleźć partnera, który będzie nas motywował. Dzięki temu napewno będzie to szło dużo lepiej niż samotne bieganie.

Jeśli chodzi o dietę to staram się nie jeść słodyczy. Stawiam na owoce, jogurty, owsiankę czy zupę mleczną. Oprócz tego staram się też jeść mniej, ale częściej.

sobota, 17 września 2016

Fit Challange: Początek

Ostatnio miałam trochę czasu na myślenie. Rzuciłam to wszystko i na parę dniu wyjechałam w Bieszczady. W między czasie dużo działo się w moim życiu prywatnym. Czasem wystarczy usłyszeć od kogoś coś przykrego, żeby znaleźć w sobie siłę na zmiany.

Ja w Bieszczadach

Postanowiłam, że w końcu przyłożę się do ćwiczeń. Do tej pory ćwiczyłam bardzo nieregularnie, bo po jakimś czasie brakowało mi chęci i motywacji. Mam nadzieję, że teraz w końcu uda mi się być konsekwentną w tej decyzji i uzyskać wymarzoną sylwetkę. Jeśli będziecie ciekawi postępów napewno będę o nich informować na blogu. Serię wpisów o walce o lepsze ciało tytułuję "Fit Challange", wszystkie wpisy z takim tytułem będą poświęcone moim postępom oraz diecie. Z chęcią podzielę się też z wami przepisami, jakie będę stosować.

To tyle na dziś, lecę biegać.

P.S. Bądźcie czujni, bo niedługo będę miała dla was konkurs.


czwartek, 8 września 2016

Look na zakończenia lata

Wakacje dla większości dobiegły końca, ale powrót do szkoły wcale nie oznacza, że ubrania na lato pójdą w odstawkę. Prognozy pogody są obiecujące. To już ostatnia szansa, żeby zaszaleć z letnimi stylizacjami.







Kluczem mojej stylizacji są szerokie, zwiewne, ciemnozielone spodnie z rozporkami po bokach. Najlepiej prezentują się na wietrze, który rozwiewa nogawki i odsłania nogi. Muszę przyznać, że te spodnie to była miłość od pierwszego wejrzenia. Są nie tylko bardzo oryginalne i stylowe, ale i wygodne.

Jeśli chodzi o bluzkę postawiłam na kolekcję basicową. Biały t-shirt z małym napisem idealnie pasuje do reszty stylizacji. Jest stonowany dzięki czemu mogłam bardziej zaszaleć z dodatkami. Jak widzicie ubrałam dość duży pierścionek, ręcznie robiony naszyjnik i bransoletki. Ponieważ stylizacja nie jest w stylu glamour dodatki są skromne, ale nietuzinkowe. Drewniana bransoletka doskonale ubarwia cały outfit. Kluczem była też bransoletka, którą wcieliła się w rolę ozdoby do włosów. Tata przywiózł mi ją z Bieszczad. Kolorem idealnie pasuje do spodni, a nadrukowane na niej regionalne wzory są fajnym urozmaiceniem.

Na koniec muszę jeszcze wspomnieć o butach. Są to wiązane sandałki (espadryle) w stylu najmodniejszych w tym sezonie balerinek Miu Miu. Uważam, że świetnie pasują do klimatu całej stylizacji, a to że są wiązane urozmaica cały outfit.

Bluzka: H&M, Spodnie: H&M, Buty: Tchibo, Pierścionek: Sklep charytatywny LukLuk

środa, 31 sierpnia 2016

Merkurym na Hel

Niedawno miałam okazję wybrać się na Półwysep Helski i to w dość nietypowy sposób, bo jachtem żaglowym. Gdy wypływaliśmy z Gdańska byłam zachwycona. Świeciło słońce, woda była spokojna, a i widoki przepiękne.


Na starcie wspomagaliśmy się silnikiem, a kiedy już wypłynęliśmy na otwarte morze poruszaliśmy się tylko dzięki żaglom. To właśnie m.in. dlatego podróż była dosyć długa, dotarcie do celu zajęło ok. 5 godzin.


Miałam też okazję stanąć za sterem. Podobno całkiem nieźle mi szło. Było to fajne i ciekawe wyzwanie, kiedy miałam przed sobą kompas, a gdy współpasażerowie chcieli sprawdzić jak sobie poradzę bez niego, było już nieco gorzej. 


Kiedy byliśmy już w połowie drogi jachtem zaczęło bujać przez co, choć nigdy nie miałam choroby morskiej, zrobiło mi się niedobrze i resztę podróży przeleżałam na pokładzie z czapką naciągniętą na oczy. Dzięki temu nie widziałam jak się bujamy i czułam się trochę lepiej.


Pech chciał, że gdy tylko dobiliśmy do celu pogoda postanowiła sprawić nam psikusa. Zaczęło padać i to solidnie. Szybko przebiegliśmy więc do jakiegoś baru na obiad, bo wszyscy zdążyli już zgłodnieć. Oczywiście każdy zamówił rybę, ja akurat postanowiłam spróbować dorsza.


Niestety deszcz nie przechodził i cały czas lało przez co nie mogliśmy nawet pozwiedzać, a szkoda, bo przecież Hel to wspaniałe miejsce. Jestem dumna z siebie, że w podróż zabrałam kurtkę przeciwdeszczową. Niestety buty i spodnie całe przemokły.


Zrażeni nieustającymi opadami i moim stanem zdrowia, ja i mój partner postanowiliśmy wrócić do domu pociągiem. Podróż powrotna do Gdańska trwała niecałe dwie godziny. Byliśmy bardzo zadowoleni, że wybraliśmy ten środek transportu. W drodze powrotnej na morzu cały czas padało i czas podróży był o wiele dłuższy. Wszyscy siedzieli w kajucie, gdzie niestety buja jeszcze bardziej niż na pokładzie, więc cieszę się, że wróciłam pociągiem. 


Podsumowując, było fajnie, ale wolałabym powtórzyć to wszystko bez choroby morskiej i w lepszą pogodę. Jednak nie codziennie pływa się jachtem żaglowym i nawet podróż w jedną stronę, choć z przygodami, była fajną atrakcją.


środa, 24 sierpnia 2016

Książka GO, czyli alternatywa dla Pokemonów

W długi weekend w Gdańsku roiło się od ukrytych książek. Żeby stać się nowym właścicielem danej pozycji wystarczyło ją po prostu znaleźć. Wszystko za sprawą akcji Książka Go.


screen: facebook.com 









Szukacie na ulicach Pokemonów? Ja w zeszły weekend szukałam książek. Niestety bez powodzenia, ale było przy tym dużo frajdy i główkowania. Akcję zorganizowała Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Gdańsku i autor bloga CzytamRecenzuje.pl.

Przez trzy dni o 11.30 na facebookowym wydarzeniu pojawiały się wskazówki, które trzeba było rozwiązać, aby odnaleźć książki. "W alei drzew z krzyżem prawosławnym", "tam gdzie przez lata Ksantypa panowała, a teraz Prawdzica epoka nastała", czy "w ogrodzie opatów w dzikie wino zaplątana, na przeciwko mandżurskiego drzewa schowana" to tylko niektóre z nich.  Większość wymagała chwili zastanowienia, a kiedy w końcu docierałam do celu okazywało się, że inni byli szybsi. 

Byłam (i nadal jestem) pod ogromnym wrażeniem jak szybko książki znalazły nowych właścicieli. Każdego dnia akcji do odnalezienia było 10 pozycji, codziennie inne. W sobotę (pierwszy dzień wydarzenia) jedna z książek została znaleziona  już po paru minutach. Inne też nie czekały długo na nowy dom. Niesamowite, prawda? Miło też widzieć, że tyle osób nadal chętnie czyta. 

Dużym plusem wydarzenia była też integracja uczestników, którzy wymieniali się komentarzami nie tylko w mediach społecznościowych, ale i w miejscach, gdzie szukali ukrytych książek. Dodatkowo przez trzy dni trwania akcji można było zamieszczać zdjęcia z poszukiwań z odpowiednim hashtagiem. Dzięki temu można było dostać upominek od biblioteki. Była to fajna nagroda pocieszenia dla takich jak ja, którzy nie znaleźli żadnej książki, a w poszukiwania włożyli dużo serca i zaangażowania. 

Daje tej akcji 10/10 i z niecierpliwością czekam na kolejną. 

wtorek, 16 sierpnia 2016

Smoothie truskawkowe [PRZEPIS]

Tegoroczne lato nas nie rozpieszcza. Termometry coraz rzadziej wskazują temperatury o jakich marzyliśmy. Choć przepis, który dzisiaj przygotowałam jest idealny na upalne dni to nigdy nie jest za zimno na smoothie.


Tym, którzy jeszcze nie wiedzą czym jest smoothie wyjaśniam. To zmiksowany napój na bazie owoców. Jest niezwykle prosty w przygotowaniu i bardzo smaczny, a poza tym dodaje energii na cały dzień. 

Składniki:

Truskawki
Sok pomarańczowy
Cukier puder

Sposób przygotowania:

1. Wszystkie składniki wrzucamy do miksera. Ilość produktów zależy od nas, ja na około 10 truskawek dodałam 250 ml soku i dwie łyżki cukru pudru. Jeśli chcecie możecie też dodać parę kostek lodu. W trakcie miksowania możemy przerwać i spróbować czy smak napoju jest odpowiedni. Jeśli np. czujecie, że smoothie jest za mało słodki dosypcie cukru. 

2. Wyłączamy mikser, przelewamy zawartość do kubka i gotowe. Proste, prawda?

Dobra rada: jeśli chcecie użyć mrożonych truskawek, wrzucajcie po dwie, trzy do miksera, a potem dorzucajcie kolejne. A najlepiej byłoby przygotować owoce wcześniej i do miksera wrzucić już rozmrożone truskawki. 



środa, 10 sierpnia 2016

Pasja z głową: jak ubrać się na motocykl?

O odpowiedni ubiór na motocykl trzeba dbać nawet latem, a wysokie temperatury nie są wymówką, żeby na przejażdżkę pojechać w koszulce i krótkich spodenkach. W takim stroju nawet najmniejszy wypadek może mieć fatalne skutki. Skóra jest narażona na bezpośredni kontakt z nawierzchnią, co jeśli mamy pecha, może skończyć się złamaniami, starciem skóry, a nawet kości (a to grozi amputacją). 


W trosce o Wasze bezpieczeństwo wraz z moim pomocnikiem przygotowaliśmy mały poradnik, który pomoże Wam czerpać radość z jazdy w bezpieczny sposób. Przeczytajcie jak najlepiej zadbać o bezpieczeństwo na motocyklu.

KASK

To podstawowy element ubioru motocyklowego, niestety w mniejszych miejscowościach często jest bagatelizowany. Jazda bez kasku jest nie tylko nieodpowiedzialna, ale bywa i tragiczna w skutkach.
Kask dobrej jakości to z reguły wydatek powyżej 500 zł. Ważne, aby posiadał homologację (bez niej nie jest dopuszczony do użytku). Dobra ochrony głowy powinna być wykonana z włókien szklanych, węglowych itp. Dużym plusem jest też zapięcie typu Double D-ring. Jest ono nie tylko najwygodniejsze, ale i najbezpieczniejsze.


Model na zdjęciu prezentuje kask typu off-road, który posiada bardzo wydajną wentylację i idealnie spisuje się w upalne dni. Jeśli jednak decydujemy się na taki kask należy też pamiętać o ochronie oczu, czyli o goglach.



KURTKA

Nawet latem należy pamiętać o kurtce motocyklowej. Na zdjęciu prezentujemy kurtkę sportową, wykonaną z tekstyliów, która jest krótsza od kurtki turystycznej, dlatego idealnie nadaje się do jazdy po mieście. Zaletą jest też system wentylacji. Jeśli jednak wybieracie się w dalszą podróż warto założyć wersję turystyczną. Większość kurtek motocyklowych jest wyposażonych w ochraniacze, dlatego tak ważne jest by nosić je nawet latem.


Ochraniacze warto jednak wymienić na lepsze jakościowo, bo te sprzedawane nawet w najdroższych modelach nie zawsze są dobre. Istnieje też możliwość kupienia ochraniaczy, które można ubrać pod kurtkę. Model na zdjęciu prezentuje kamizelkę z ochraniaczami na klatkę piersiową i plecy. To rozwiązanie jest bezpieczniejsze od wbudowanej ochrony. Przy wyborze ochraniaczy warto kupować te z homologacją CE level 2, ponieważ zapewniają wyższą ochronę.



STABILIZATOR KARKU 

Skoro jesteśmy już przy ochronie warto wspomnieć o ochraniaczu karku. Niestety na drogach jest to rzadko spotykany element ubioru motocyklistów. Stosują go głównie osoby jeżdżące na motocrossie i żużlu i innych sportach off-roadowych. Jest to jednak bardzo przydatny ochraniacz, który stabilizuje kark i szyję przy ewentualnym wypadku. Stabilizator nie utrudnia jazdy, jest nieodczuwalny, a daje gwarancję dodatkowego bezpieczeństwa.


SPODNIE 

Idealnym rozwiązaniem do jazdy po mieście są spodnie jeansowe z odczepianymi spodenkami z kevlaru, w których umiejscowione są ochraniacze. Wkładka zapobiega przetarciom i w każdej chwili można ją wypiąć, żeby wyprać spodnie. Są bezpieczne, a po zejściu z motocykla wyglądają jak zwykłe jeansy. Przy zakupie warto zwrócić uwagę na ilość ochraniaczy w spodniach. Niektórzy producenci zapewniają je tylko na kolanach, a dla bezpieczeństwa najlepiej, aby znalazły się też na biodrach i kości ogonowej.



BUTY

Kolejny bardzo ważny element, którego musimy pilnować nawet latem. W butach motocyklowych ważne jest, aby sięgały za kostkę, bo to zapewnia dodatkową ochronę w razie wypadku. Nogi są szczególnie narażone na uszkodzenia, jeśli samochód uderzy w motocyklistę od boku. Buty miejskie często są krótkie, dobrze wentylowane i wygodne po zejściu z maszyny, jednak nie zapewniają tak dobrej ochrony jak buty sportowe, które prezentuje model. Buty sportowe również zapewniają dobrą wentylację, są dłuższe i posiadają dodatkowe wzmocnienia. Ich wadą jest jednak mniej komfortowe poruszanie się po zejściu z motocykla. Z kolei jeśli wybieracie się w trasę warto pomyśleć o butach turystycznych. Taki model z reguły jest wodoodporny i zapewnia ochronę przed wiatrem i zimnem.


RĘKAWICZKI

Mimo upałów nie warto jeździć w materiałowych rękawiczkach (typu offroad itp). W razie wypadku ręce będą narażone na większe rany. Najlepszym rozwiązaniem są rękawiczki ze skóry, bo zapewniają lepszą ochronę. Rękawiczki powinny posiadać też ochraniacze na kostki, palce oraz wewnętrzną część dłoni. Niektóre, wysokie modele posiadają również mostkowanie czwartego i piątego palca. To zapobiega złamaniu małego palca przy ewentualnym wypadku. Ważne, aby rękawiczki były dopasowane, bo to zapewnia precyzję i komfort jazdy.


Jeśli traktujemy motocykle poważnie powinniśmy dbać o odpowiedni ubiór nawet latem. Motocyklistom w szortach mówimy stanowcze: nie.